niedziela, 14 stycznia 2018

zyje

jakby ktos jakims cudem jednak na tego bloga zabladzil to niech sie nie smuci, zyje i miewam sie calkiem dobrze. XD

wtorek, 12 kwietnia 2016

Dałam plamy... Równo.

Och... Ileż czasu mnie tu nie było. Jakbym nigdy wcześniej nie istniała. Jakby nigdy wcześniej nie miałam problemów. Miałam, aż zanadto. Powodem mojej nieobecności był wszechogarniający BRAK WENY. Jeśli już znajdowałam czas, aby usiąść i wejść na bloggera, słowa z notki uciekały mi z głowy. Raz ją mam, raz nie. Pewnego pierwszego dnia wiosny, miałam nagłą wenę, całkiem niedawno miałam kolejną... I spróbuję je zrealizować :). Trzymajcie kciuki i oczywiście tradycyjnie komentujcie kochani, i cześć! ;)

niedziela, 28 lutego 2016

Co tam u mnie?

Cześć,
Wiem, że dosyć zaniedbałam bloga, za co bardzo przepraszam, ale postaram się wam to wynagrodzić paroma fotkami. Dlaczego tyle mnie nie było?
Przeprowadzam się. To powinno starczyć. Teraz postaram się dość regularnie wrzucać notki. Podczas nieobecności dostałam wałacha clydesdale 2016. Poniżej jego fotka:


Ma na imię Misiek, jest przecudowny <3. Ma dość lekką budowę jak na ziemniaka, ale już odpuszczę. Jak widać na zdjęciu, ma zaplecioną grzywe i ogon (prawdopodobnie na jakiś pokaz). Ma urocze oczka, nie mogę oderwać od niego wzroku. Między chrapkami (noskiem <3) biegnie lekkie zmarszczenie (?), przez co przypomina prawdziwego konia. Jego kopyta w rzeczywistości nie są takie "talerzowe" jak na zdjęciu ;).
Nie mogę mu nic zarzucić, naprawdę :D.

Tutaj łapcie fotkę kotka prychającego na drugiego, którego na zdjęciu nie uchwyciłam:


Wiem, że jest nieostre, no ale cóż... Tak to jest, gdy zdjęcia robię tosterem do kartofli :P. Miałam gdzieś większe zbliżenie, ale mi się zagubiło :(. Aha, i ostatni akcent posta to zdjęcie 1/5 mojej kolekcji, ponieważ mnie oto prosiliście:


Wybaczcie, że fota tylko częściowa, ale inaczej zdjęcie wychodziłoby poza regał, a tego bym nie chciała :/. Dobra, kończę, zapraszam do komentowania i pa! :)

piątek, 5 lutego 2016

Witam!

Cześć!
Nie jestem tu nowa. Miałam już parę blogów, które zostały skasowane, więc raczej jestem dosyć obeznana. Zasadnicze pytanie oczywiście brzmi: "O czym będzie blog?". Żeby się nie niepotrzebnie rozpisywać, napiszę (postaram się) w miarę krótko i treściwe ;).
Jeżdżę konno 4 lata, niedługo wybije 5. W stajni bywam koło pięciu razy w tygodniu, nie ma mnie w stajni tylko w czwartki i poniedziałki. Dlatego postanowiłam, że założę bloga o moich wypadach do stajni, ale nie tylko. Wszystkie perypetie, miłe i te gorsze, jazdy, rozmowy i wiele więcej...
Zresztą zorientujecie się w kolejnym poście, o ile będzie o takiej tematyce, bo może być o innej, ponieważ blog będzie jeszcze o...
FIGURKACH KONI SCHLEICH I COLLECTA!
Tak, tak, modele zbieram od ok. 4 lat. Zaczęło się dosyć niewinnie- kupiłam konika w pobliskim sklepie z zabawkami. Byłam nim zachwycona, więc poszperałam w internecie i znalazłam ten sam model, którego wcześniej nabyłam. Okazało się, że jest to firma Schleich, a mój "ukochany konik Migotek" (tak go nazwałam, bez komentarza xD) to ogier quater horse.
Po dowiedzeniu się, jaka to firma itp, od razu zamówiłam trzy inne konie. Niestety nie pamiętam, jakie były to modele, ponieważ było to 4 lata temu, tak jak wcześniej wspominałam. Bawiłam się nimi, co prawda to prawda, ale rok później, gdy miałam już 15 koników, stwierdziłam, że "te rzeczy" są zbyt wartościowe i trzeba je trzymać w przyzwoitym miejscu, a nie na kupie w jakiejś szafie. Więc zamówiłam regał, wtedy dość mały, na którym parę dni później dumnie stały moje (pozdzierane już trochę) figurki.
Oczywiście kolekcja z roku na rok rozrastała się coraz bardziej, więc kupiłam większy i bardziej okazalszy regał ;). Dwa lata później miałam ok. 115 koni, ponieważ to zaczęło mnie coraz bardziej "jarać".
I do dziś się tym interesuję. Cała moja historia. Niby taka prosta, ale swojego rodzaju niezwykła.
I to chyba tyle. Komentujcie kochani, i cześć! :)